poniedziałek, 17 września 2012

2. Larry.

Nastał kolejny dzień. Właściwie, nie miałem nawet ochoty wstawać. Nie chciałem się ruszyć z łóżka, tylko leżeć tu przez resztę mojego, beznadziejnego życia. Dzisiaj minęły równe trzy miesiące. Trzy miesiące bólu, cierpienia i rozpaczy. Może przesadzam, ale to cholernie boli. Odrzucenie i wstyd. Właśnie to czułem przez ten czas i czuję nadal. Jak mogłem być taki głupi?
Tak dla Waszej wiadomości jestem gejem, a na imię mi Harry. Homoseksualny jestem już dość długo i moi przyjaciele z zespołu wiedzą od samego początku. Wiedzieli również, że podobał mi się pewien chłopak, lecz nigdy nie powiedziałem im, kim on był. Pewnie dlatego, że był to jeden z nich, a mianowicie Louis. Nie potrafiłem o nim nie myśleć. Nie potrafiłem skupić się na nauce, ponieważ ciągle siedział w mojej głowie. Czasem potrafiłem  nie przespać całej nocy, a spędzić ją na rozmyślaniu o nim. To męczyło mnie przez cały czas. Nigdy nie przypuszczałem, ze mógłbym postąpić tak nieodpowiedzialnie i powiedzieć o tym Liamowi. To on zawsze wydawał mi się najbardziej rozsądny, rozważny i tolerancyjny. Zrozumiał to i zaakceptował, lecz nie umiał mi doradzić. Poszedłem więc z tym do Nialla, który przez tydzień nie mógł mi uwierzyć, więc nie naciskałem dalej. Nie miałem pojęcia, co zrobić, więc poszedłem do Zayna. Powoli, dokładnie i starałem się łagodnie, opowiedziałem mu o całej sytuacji. Jednak już od początku, gdy do niego przyszedłem, wydawał się dziwny. Jakby chciał, abyśmy porozmawiali o tym kiedy indziej. Widziałem to w jego zachowaniu, lecz kazał mi mówić dalej. Kiedy skończyłem, odparł, że wie. Liam i Niall z nim o tym rozmawiali. Zayn polecił mi, aby porozmawiał z Louisem. Głupi go posłuchałem i do niego poszedłem. Z ogromną trudnością, opowiedziałem mu co czuję. Jednak ten nic nie powiedział. Patrzył na mnie wielkimi oczami i się nie odezwał. Czekałem chyba 15 minut, jak debil, lecz nadal nie uzyskałem odpowiedzi. Wstałem więc z kanapy w jego salonie i wyszedłem z mieszkania. Zamknąłem się w swoim domu, bo tu czułem się najbezpieczniej. Jednak nie zmienia to faktu, ze czułem się beznadziejnie. Co chwile mój telefon dzwonił. Jak nie Liam, to Niall, jak nie Niall to Zayn. Louis nie dzwonił przez pierwsze dwa tygodnie. Potem jednak zaczął wydzwniać najczęściej. Dobijali się również do moich drzwi, lecz żyli chyba w przekonaniu, ze mnie w nim niema.
Od ponad miesiąca codziennie, po kilka godzin, wgapiałem się w posty na twitterze. Ludzie zaczęli nagle mnie wyśmiewać. Że zachowuję się, jak dziecko, jak rozpieszczona gwiazdeczka, która ma za dużo. Ludzie tak po prostu mnie znienawidzili. Spędzałem pół nocy na pustym płaczu, który rozrywał mnie od środka. Nie miałem siły na nic. Najgorsze jednak było wgapianie się w małe pudełko. Pudełko, które zawierało tabletki. Tabletki, które mogły mi pomóc. Mogłyby usnieżyć mój ból na zawsze, na wieczność. Jednak byłem zbyt wielkim tchórzem, żeby to zrobić.
W tym momencie właśnie siedziałem w łóżku i wgapiałem się w to pudełko. Trzymałem je w dłoniach i obracałem palcami. Nagle podskoczyłem na dźwięk, głośnego pukania do drzwi. Po chwili zamieniło się ono w walenie i kopanie.
-Otwórz! Rozumiesz, co mówię?! Otwórz te pieprzone drzwi, Harry! - tak dawno nie słyszałem jego głosu. Uśmiechnąłem się delikatnie, na myśl, że jednak o mnie nie zapomniała osoba, którą kochałem, jak nikogo na świecie. Louis pofatygował się i przyszedł mnie odwiedzić. Jednak nie zamierzałem mu otworzyć. Nie miałem na to siły, tak samo, jak nie miałem siły połknąć tych tabletek.
-Błagam! Wiem, że tam jesteś! Wiem też, że mnie słyszysz! - nie mówił. Krzyczał. Był zdenerwowany i trochę przerażony. Czułem to w jego głosie. Natomiast ja... ja nie umiałem nic, na to poradzić. Po mojej twarzy ponownie wylały się łzy, bo nie potrafiłem otworzyć mu drzwi. Bałem się odrzucenia, a przede wszystkim wyśmiania. Nie potrafiłbym spojrzeć mu w oczy, po tym wszystkim, co mu powiedziałem. Wyznałem mu miłość, a on nawet nic nie powiedział.
-Dobrze, nie to nie. Jednak  nie odpuszczę. Będę tu siedział, dopóki mi nie otworzysz, ale jeszcze chciałbym Ci coś powiedzieć. - słuchałem go uważnie, nie potrafiąc zatamować, lejących się łez po mojej twarzy. - Wtedy... nic nie powiedziałem. Nic nie powiedziałem, bo... bo nie miałem słów, żebym mógł opisać to co czułem. Bo tak... byłem cholernie przerażony. Nie spodziewałem się tego, nigdy. Zawsze myślałem, że wolisz innych, że już jesteś w kimś zakochany i że ja jestem tylko przyjacielem, któremu wyżalisz się, gdy tamten Cię zostawi. Chociaż trudno by było Cię zostawić. Bo Harry, jesteś wspaniały. Uwielbiam Cię pod każdym względem. I tak, mówię to teraz, przed Twoimi drzwiami od domu, gdy na chodniku przechodzą zwykli ludzie i to słyszą. Nie wstydzę się tego, że jesteś dla mnie kimś okropnie ważnym. - moje serce biło, jakby ktoś walnął je młotem. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do drzwi. Stanąłem na przeciwko nich i patrzyłem w nie tępo. -Harry? Harry, to Ty? - wytarłem twarz, po której nadal spływały łzy. Nie wiedziałem dokładnie dlaczego, ale cisnęły mi się do oczu. Podszedłem bliżej drzwi i położyłem dłoń na klamce. Jednak po chwili przycisnąłem ją do siebie. - Otwórz. Proszę. - jego słowa były tak wyraźne. Stał tam, za drzwiami. Tak blisko mnie. Odkręciłem zamek od drzwi i zrobiłem krok do tyłu. Zobaczyłem, jak klamka powoli opada na dół, a drzwi się uchylają. Po chwili ujrzałem, twarz Louisa. Wszedł ostrożnie do mojego domu i zamknął za sobą drzwi.
-Boże, Harry. - podbiegł do mnie szybko, ujmując moją twarz w dłonie. - Jadłeś coś w ogóle? - patrzyłem na niego zaskoczonym i okropnie zmęczonym wzrokiem. Nie przypuszczałem, że tak łatwo przyjdzie mi wgapianie się w jego piękne oczy. Jednak nie potrafiłem nic powiedzieć. Moje  gardło było zaschnięte i tak właściwie dopiero teraz się zorientowałem, że bardzo dawno nic nie jadłem. Zebrałem wszystkie swoje myśli oraz siły, żeby coś z siebie wydusić.
-Coś tak. - odparłem cicho.
-Kiedy?
-Nie wiem. - powiedziałem, bo naprawdę nie wiedziałem, kiedy zjadłem swój ostatni posiłek. Louis patrzył na mnie przestraszonymi oczami i błądził wzrokiem po mojej twarzy. Nagle, ni stąd ni zowąd, mocno mnie do siebie przytulił. Czułem przyspieszone bicie jego serca. Zrobiło mi się tak przyjemnie ciepło. Po moim ciele rozlało się tysiące dreszczy. Po mojej twarzy zaczęły spływać pojedyncze łzy. Zdałem sobie sprawę, że on nigdy nie będzie mój. To tylko zwykły przyjacielski uścisk...
-Harry, tak strasznie Cię przepraszam. - zaczął rozpaczliwym głosem. - powinienem coś odpowiedzieć, wiem.
-Nie. Zrobiłeś, co uważałem za rozsądne.
-Problem w tym, że tego nie zrobiłem. Chociaż nie wiem, co by było rozsądne. - odkleił się ode mnie i ponownie ujął moją twarz w dłonie. - Rozsądne było by, gdybym Ci wyjaśnił, że nic do Ciebie nie czuję, poza przyjacielską miłością. Że nigdy nie zastanawiałem się, czy przypadkiem nie kręcą mnie chłopcy. Że nigdy o Tobie nie myślałem w inny sposób. Że nie pragnąłem się z Tobą widywać częściej niż przeciętnie. Jednak nie chciałem Cię okłamać. Dlatego nie powiedziałem nic. Bałem się. Jestem cholernym tchórzem. - patrzyłem w niego tępo i nie mogłem uwierzyć w jego słowa. Moje serce biło, jak oszalałe, a nogi powoli mi miękły. On... On... coś do mnie czuje?
-Lou... - zacząłem, chcąc zapytać, czy to co mówił jest prawdą, jednak nie zdążyłem. Jego wargi nagle przykleiły się do moich. Zaczął muskać delikatnie i ostrożnie moje usta. Tak bardzo mi się to podobało, że zacząłem powoli oddawać jego pocałunek. Lou objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Przywarłem do jego ciała, a moje ręce powędrowały na jego szyję. Mógłbym trwać w tej pozycji strasznie długo, jednak on postanowił skończyć to właśnie w tej chwili. Nie odsunął się ode mnie daleko, po prostu odkleił swoje usta od moich.
-Bo Harry... prawda jest taka, że już od dłuższego czasu jestem w Tobie zakochany.

4 komentarze:

  1. awww... nie wiem co napisać (mam jak Lou c;) bo mnie zatkało, jedyne co mi do głowy przychodzi to właśnie 'aww' :) kurwa, to jest tak zajebiste, że słów brak! *v*

    OdpowiedzUsuń
  2. a może by tak druga część tego jakże wspaniałego Imagina? *O* <3

    OdpowiedzUsuń