środa, 26 grudnia 2012

10. Larry.

Usiadłem w cieniu dużych, zielonych krzaków i skuliłem się, jak zawsze, podczas długiej przerwy. Robiłem tak codziennie, aby nikt spoza moich przyjaciół mnie nie widział. Nie lubiłem rzucać się w oczy. Zawsze uciekałem do miejsc, które są odludnione, gdzie nikogo nie ma, gdzie mogę być sam. Wybrałem życie w samotności i bólu. Na nic innego nie byłem skazany. Odkąd pamiętam byłem poniżany i przezywany. Nie tylko w szkole, lecz nawet w rodzinie. Nie wiem, co takiego robiłem, że ludzie wyśmiewali się ze mnie nawet na ulicy, ale tak już było. Mój przyjaciel, Niall, zawsze powtarzał mi, że to się dzieje tylko w mojej głowie, bo nikt nie robi mi tak chamskich rzeczy, o których mu opowiadam. Czasami czuję się, jakbym był chory i nawet udaję mi się na kilka minut uwierzyć Blondynowi. Jednak, po chwili wracam do swojego świata i żyję z przykrą świadomością, iż jestem tutaj niechciany. Ja, Harry Styles.

-Cześć. - powiedział Irlandczyk, siadając obok mnie. Na jego widok od razu się uśmiechnałem. Mimo mojej odmienności, zawsze do mnie przychodził i chciał spędzać ze mną czas. To jemu mogłem ufać bezgranicznie.
-Czeeść. Co tam u Ciebie?
-Nieźle, już niedługo koniec tych lekcji. Lepiej opowiadaj co u Ciebie.
-To samo. Matt znowu na mnie patrzył tak dziwnie na matmie.
-To znaczy jak?
-Jakbym był nienormalny.
-W jakim sensie?
-Dziwny, niechciany, nielubiany, głupi.
-Haz, przestań. Przecież tak nie jest. Nawet nie pozwalasz poznać się innym ludziom.
-Bo oni mają mnie za innego!
-Spokojnie, Harry.
-Niall...
-Tak?
-Przepraszam. Nie wiem, dlaczego taki jestem.
-Wiem, że to głupio zabrzmi... ale myślałeś kiedyś, aby pójść do psychologa? - jak oparzony, spojrzałem na niego, niedowierzając w jego słowa.
-Słucham?!
-Nie myśl o tym źle.
-Ty też masz mnie za takiego!
-Nie, Haz! Uspokój się! - wziąłem pare głębokich wdechów, aby chociaż postarać się opanować emocje. Nie mogłem w to uwierzyć.
-Dlaczego?
-Harry, dzieje sie z Tobą coś niedobrego. Nie uważam Cię za głupiego, bo jesteś naprawdę cudownym, dobrym i kochanym przyjacielem. Chcę Ci pomóc. - był moim bliskim, dlatego mu uwierzyłem. Nie chciałem już taki być. Chciałe poczuć się szczęśliwy.
-Pomóż mi. - usłyszałem moje ciche, ledwo słyszalne słowa. Były one wypowiedziane pod wpływem impulsu i narastającego we mnie smutku. Było mi źle, że nie potrafiłem czuć się normalnie. Chciało mi się płakać.
Horan przytulił mnie mocno do siebie, a ja zatopiłem się w jego ramionach.
-Oczywiście Harry. Po to jestem. - szeptał, aby mnie pocieszyć.

3 dni później.
-Harry, dasz radę, prawda?
-Oczywiście.
-Nie uciekniesz stamtąd. Dasz sobie pomóc.
-Tak, Niall.
-Wyrzuć z głowy myśl, że On ma Cię za głupiego, ok?
-Już to mówiłeś!
-Oh, przepraszam. Po prostu się denerwuję.
-Dam sobie radę. - zaśmiałeś się cicho i puściłem mu oczko. Chłopak usiadł w poczekalni, pokiwałem mu na pożegnanie, po czym ruszyłem do drzwi z napisem:
PSYCHOLOG Louis Tomlinson

sobota, 22 grudnia 2012

9. Ziall.

Niall obudził się dość wczesnym rankiem. Gdy tylko uniósł powieki, sięgnął po telefon, aby sprawdzić godzinę. Była dopiero szósta. Odwrócił się na drugi bok, lecz nie mógł zasnąć. Jego umysł zaczęły dręczyć uporczywe myśli o tym, co wczoraj zrobił. Od lat przyjaźnił się z Zaynem, byli najlepszymi przyjaciółmi, a on wszystko zepsuł.
-Mogłem zachować to dla siebie. - pomyślał chłopak. Był rozczarowany i zły, lecz nie tylko na siebie. Myślał, że jako przyjaciel, Zayn zrozumie to, że Niall nie był taki jak inni. Blondyn od trzech lat żyje ze świadomością, że woli chłopców, tak jest gejem. Nikomu o tym nie mówił, nawet rodzinie. Wczoraj jednak, postanowił przyznać się Malikowi, który najpierw nie chciał uwierzyć. Zaczął się śmiać, lecz gdy zobaczył minę przyjaciela, od razu przestał. Potem już nic nie powiedzieć. Niall, nie chcąc pokazać, jak bardzo go to zabolało po prostu odszedł, nie reagując na wołanie chłopaka. Był przekonany, że jego krzyki, aby zawrócił, były tylko w jego głowie, więc zignorował to i zamknął się na resztę wieczoru w pokoju.

Godzinę później.   
    Nie mogąc wytrzymać dłużej, leżąc bezczynnie w łóżku, Horan wstał, wziął prysznic i założył świeże ubrania. Zszedł cicho na dół, aby nie obudzić rodziców i zrobił sobie herbatę. Nie był głodny. Chciał tylko rozgrzać się gorącym płynem i pochłonąć się w lekturze, aby na chwilę zapomnieć o otaczającym go świecie.

Gdy wrócił na górę, spojrzał na ekran komórki i zobaczył 3 nieodebranie telefony od Zayna. Już od siódmej wydzwania? Co jest? Może chce się znowu pośmiać? Od samych myśłi, w jego gardle pojawiła się gula, której nie mógł się pozbyć. Nagle, usłyszał wibracje. Na wyświetlaczu, przeczytał imię Zayna, lecz bał się odebrać. Po dłuższym przemyśleniu, nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha.
-Halo? - usłyszał po drugiej stronie.
-Cześć.
-Niall! W końcu! Dlaczego wczoraj nie odbierałeś?
-Jakoś nie miałem czasu.
-Niall...
-Słucham?
-Przepraszam.
-Spoko.
-Niall, proszę. Ja nie chciałem, żeby tak wyszło. Myślałem, że żartujesz i w ogóle. Nigdy mi tego nie mówiłeś, zrozum.
-...
-Wiem, przeprosiny przez telefon są do dupy.
-...
-Spotkajmy się.
-Nie mam czasu.
-Niall, proszę...
-Jest przed ósmą, Zayn. Co robisz tak wcześnie?
-Dzwonię do Ciebie! - mimowolnie się uśmiechnął, lecz po chwili oprzytomniał.
-No tak.
-Przyjdziesz do mnie?
-Nie.
-Nialler!
-Co?
-No błagam Cię!
-Jak przyjdę, to dasz mi spokój?
-Nie.
-To nie. - rozłączył się i rzucił telefon na łóżko. Nie zrobił tego ze złości, tylko po prostu nie chciało mu się ruszyć z fotela.Po chwili, usłyszał ponownie wibracje, lecz tym razem to zignorował.
Po 15 minutach, telefon co chwile wibrował, więc Niall w końcu wstał i odebrał.
-Czego?!
-Spokojnie.
-Jak mam być spokojny, skoro nie dajesz mi spokoju?!
-To przyjdź do mnie.
-Uhhh... zaraz będę. - rzucił ze złością i wsunął telefon do kieszeni.
Po pięciu minutach szedł już do przyjaciela, ubrany w ciepłą kurtkę. Dochodziła dopiero dziewiąta, więc jak na zimową porę, było naprawdę zimno.
Zapukał cicho do drzwi, mając nadzieję, że Mulat tego nie usłyszy i będzie mógł wrócić do domu. Jak na złość, już po kilku sekundach, chłopak otworzył drzwi i zaprosił Blondyna do domu.
-Naprawdę przepraszam Niall. Nie chciałem, aby tak to wyglądało. - wydusił Zayn, gdy już usiedli na kanapie w dużym pokoju.
Zayn mieszkał sam od ponad roku. Jego rodzice zostali w rodzinnym domu, a on przeprowadził się do Londynu. Poznali się w szkole i od pierwszych dni już się polubili. Uwielbiali spędzać ze sobą czas i gdy musieli wybrać między jakąś imprezą, a sobą, zawsze wybierali siebie. Ich znajomi czasem nazywali ich, małżeństwem, bo wszystko co robili, robili razem. Oczywiście, chłopcy śmiali się z tego i nie przejmowali się, gdy ktoś śmiał się z nich i mówił, że to geje. Teraz, jednak wszystko się zmieniło. Nikt z grona znajomych Niall, nie miał pojęcia o orientacji chłopaka, a tym bardziej o tym, że Malik tak bardzo mu się podoba. Ale to i tak nie miało znaczenia. Horan pogodził się z tym już dawno i nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby na nowo zakochać się w przyjacielu.
-Ohh... dobrze, rozumiem.
-Wiem, że to źle wyglądało. - Mulat podparł łokcie o kolana, a głowę położył na dłoniach. Było mu źle, że zranił kolegę.
-Tak... ale ja już rozumiem. Przepraszam, ze tak zareagowałem, ale no sam wiesz...
-Nie masz za co mnie przepraszać. To ja jestem ostatnim debilem.
-Oh, nie mów tak. Przecież nie spodziewałeś się tego.
-Zdecydowanie. - Niall poczuł nagle ulgę. Łatwo wybaczył przyjacielowi, ponieważ sam nie lubił się kłócić i długo gniewać. Przede wszystkim, jeśli był to Zayn. -Czyli wszystko już ok? - podniósł głowę i spojrzał z nadzieją na Horana.
-Tak, tak.
-Uff...
-Heh.
-Może... może coś porobimy?
-O dziewiątej? Zjadłbym śniadanie. - zaśmiali się oboje, po czym udali się do kuchni, aby zrobić jakiś posiłek.
-Co byś powiedział, gdybym zaproponował Ci wspólne mieszkanie? - zapytał Zayn, podczas jedzenia kanapek. Niall aż zakrztusił się, gdy usłyszał wypowiedziane słowa. Mulat automatycznie wstał i pomgół Blondynowi dojść do siebie. - Wszystko w porządku?
-Mhm. - burknął, po czym odłożył resztę jedzenia na talerz. - Mówisz poważnie?
-Całkiem.
-Ale... dlaczego?
-Co dlaczego?
-Dlaczego chcesz, abym z Tobą mieszkał?
-Bo Cię lubię. - Irlandczyk zauważył po chwili, jak jego towarzysz lekko się zarumienił.
-Emm... Zayn?
-Tak?
-A tak poważnie?
-Poważnie Cię lubię. - zaśmiał się cicho, po czym kontynuował. -Bardzo lubię spędzać z Tobą czas. Gdy jesteś, uśmiech nie schodzi mi z twarzy, a gdybyś mógł jeszcze ze mną mieszkać... byłoby cudownie. - jego policzki były teraz bardzo czerwone.
Na słowa chłopaka, Niall spoważniał. Jego serce zabiła o wiele za szybko, przez nagle opanował go smutek. Tyle czasu poświęcił, aby wyleczyć się z miłości do Malika, teraz wszystko wróciło, przepadło. Jednak nie mógł tego po sobie poznać.
-Dlaczego się rumienisz?
-Nie wiem. - odparł, odwracając wzrok.
-Zayn?
-No co?
-Dlaczego?
-Niall... ja...
-Ty?
-Ja też coś przed Tobą ukrywam. - spuścił głowę i patrzył tępo w już pusty talerz.
-Co takiego? - Niall był zaniepokojony zachowaniem przyjaciela. Mógłby przysiądz, że nie widział jeszcze takiego Zayna.
-Nie jestem w pełni taki, za jakiego mnie masz.
-W jakim sensie?
-Ja... ja już od dawna. Bardzo dawna jestem biseksualistą.
-Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś?
-Myślałem, że to odtrąca ludzi i w ogóle. Poza tym... Ty też mi nie powiedziałeś.
-Tak... ale... nie spodziewałem się.
-I nawzajem. - zaśmiali się cicho.
-No ale to chyba nie tłumaczy, tego, że się rumieniłeś.
-Tak... bo Niall... pamiętasz jak się poznaliśmy? Mijaliśmy się na przerwach, ale tak naprawdę, gdy zaczęliśmy się przyjaźnić.
-Pamiętam. Impreza.
-Podszedłem do Ciebie.
-Tak. Nie wiedziałeś która godzina.
-Nie do końca.
-To znaczy?
-Chciałem Cię poznać... i jakoś tak wyszło, że postanowiłem zapytać o godzinę. Wiem, słabe.
-Aa... dlaczego zapragnąłeś poznać właśnie mnie?
-Bo... bo mi się spodobałeś. - ukratkiem, Zayn spojrzał na chłopaka, a on szeroko się uśmiechał. - Co Cię tak bawi?
-Nie mogłeś mówić wcześniej, Bałwanie?
- Nie rozumiem. - Mulat wyprostował się i spojrzał zaskoczony na przyjaciela.
-Od początku naszej znajomości... ahh.. - Niall wstał i podszedł do Zayna. Przyciągnął go do siebie, tak aby wstał. Popatrzył na niego i podarował mu najpiękniejszy usmiech jaki potrafił, po czym zbliżył się bardziej do jego twarzy. Po kilku sekundach, całkowicie zlikwidował odlgłość między nimi i pocałował ostrożnie jego wargi. Malik, nieświadomy, nie wiedział co robić, lecz już po chwili oprzytomniał i zaczął odwzajemniać pocałunek... można już powiedzieć... swojego chłopaka.

wtorek, 18 grudnia 2012

2. Gify :)

Louis: Harry, przestańmy już udawać!
Harry: Tylko nie płacz, tylko nie płacz.http://larryboobear.tumblr.com/post/38153914883

Niall: Zayn, [T.I.], już poszła.
Zayn:  http://jedenkierunek1d.tumblr.com/post/38229072672

Liam: Harry, przykro nam, ale nie możesz ujawnić, że kochasz Louisa.
Harry: http://jedenkierunek1d.tumblr.com/post/38229415740

Paul: Chłopcy, zrozumcie. Nie możecie pokazać, że jesteście razem.
Louis: Ale to jest zbyt trudne!
Harry: Jest mi ciężko. http://jedenkierunek1d.tumblr.com/post/38229813041
Modest: Gówno mnie to obchodzi! Żadnych pedałów a One Direction!
Louis: http://jedenkierunek1d.tumblr.com/post/38229556486
Harry: http://jedenkierunek1d.tumblr.com/post/38229916532 http://jedenkierunek1d.tumblr.com/post/38229765336

piątek, 14 grudnia 2012

8. Ziall, część 3.

-Niall...
-Tak? - zapytał, podnosząc na mnie wzrok.
-Pocałuj mnie. - powiedziałem na jednym wydechu, nie do końca panując nad własnymi słowami.
-Słucham? - był totalnie zaskoczony.
-Nic już.
-Zayn! O czym Ty mówisz?
-Nic już.
-Dlaczego? - nie mogąc dłużej wytrzymać, przyciągnąłem go do siebie i zatopiłem wargi w jego ustach. Chłopak zupełnie niczego nieśawiadomy, dopiero po kilku sekundach zaczął odwzajemniać mój pocałunek. Jednak zdziwiło mnie, że w ogóle to robił, myślałem, że raczej mnie odepchnie.
Wargi chłopaka były przyjemnie miękkie i miały delikatnie słodki smak. Bardzo mi się to spodobało, więc przedłużałem pocałunek. Z początku lekko muskaliśmu nasze usta, lecz po niedługiej chwili nasze języki już owijały się wokół siebie. Było mi tak nieodpowiednio przyjemnie. Rozkosz rozlała się po całym moim ciele, wraz z falą uporczywego gorąca. Domyślałem się, że moja twarz była cała czerwona, ale nie obchodziło mnie to teraz. Bardziej inetresowało mnie to, dlaczego tak bardzo podobał mi się pocałunek z Niallem.
Oderwaliśmy się od siebie po niespełna dwóch minutach, ciężko oddychając i patrząc przerażonym wzrokiem. Sam dokładnie nie wiedziałem, dlaczego to zrobiłem. Po prostu coś w środku kazało mi to zrobić. Jakby jakaś nieznana mi siła, przyciągała mnie do niego.
-Przepraszam. - wyszeptałem, po czym odwróciłem się i pokierowałem do wyjścia. Już po chwili poczułem dłoń na moim ramieniu.
-Zaczekaj! Gdzie Ty idziesz?
-Do domu.
-Dlaczego?
-Bo zapewnie nie chcesz już ze mną rozmawiać.
-Bo mnie pocałowałeś?
-Na przykład.
-Oh, Zayn. Błagam Cię.
-Co?
-Zostań. Może... porozmawiajmy?
-Ale... ale chcesz, żebym został?
-Tak, Debilu! Myślisz, że bym tak po prostu pozwolił Ci odejść?
-...
-No właśnie. Także idziemy do salonu. - uśmiechnął się delikanie, złapał za rękę i pociągnął na kanape.

Przez chwile panowała między nami cisza. Nie wiedziałem czy zacząć czy poczekać, aż Niall coś powie. Zebrałem wszystkie myśli i postanowiłem rozpocząć.
-Niall... ja nie wiem, nie wiem co we mnie wstąpiło.
-To znaczy?
-No... to znaczy, że nie wiem... nie wiem dlaczego to zrobiłem.
-Aha.
-Po prostu... musiałem.
-Jak to musiałeś? - chłopak spojrzał na mnie dociekliwie.
-Przepraszam jeszcze raz.
-Nie przepraszaj, bo nie masz za co. Powiedz, dlaczego musiałeś. - nabrałem powietrza do płuc, po czym powoli je wypuściłem. Powiedziałem Niallowi dokładnie to co czułem.
-To znaczy, że tak jakby nad tym nie panowałeś? - zapytał, gdy już skończyłem.
-Nie wiem.
-Zayn...
-Ja... bo Niall... - nie umiałem. Nie potrafiłem tego wykrztusić.
-No co?
-Ja... ja od dłuższego czasu ciągle o Tobie myślę.
-Ja o Tobie też, Zayn.
-I nie wiem dlaczego. Chwila, chwila! Ty? Ty o mnie też myślisz? - chłopak lekko się zaśmiał z mojej reakcji.
-Trudno o Tobie nie myśleć. Siedzisz u mnie całymi dniami, opiekujesz się mną.
-Ale nie w taki sposób, Niall. Ja... ja już wcześniej myślałem, jakby to było Cię pocałować. Śniłeś mi się.
-Co robiłem w tym śnie?
-Całowałeś mnie.
-I jak było?
-Inaczej niż przed chwilą.
-To znaczy?
-Inaczej, ale...
-Ale?
-Ale tu i tu mi się podobało.

***
Zachowanie Zayna nieco mnie dziwiło, jednak po odpowiedzeniu mi dokładniej o co chodzi, zaczynałem częściej się uśmiechać. Nie wiem dlaczego, ale nagle ogarnęło mnie szczęście. Miałem ochotę go przytulić i powiedzieć, że świetnie go rozumiem, lecz nie wiem, czy byloby to odpowiednie zachowanie.
-Niall?
-Tak?
-Nie powienienem tego robić.
-Dlaczego tak uważasz?
-Bo jesteśmy przyjaciółmi. Teraz... teraz już będzie inaczej.
-No zapewne. - Zayn opuścił głowę zawiedziony moją odpowiedzią. Pewnie myślał, że nie chcę już się z nim przyjaźnić. - Będzie inaczej, ale nie oznacza to, że gorzej.
-Co masz na myśli?
-Sam do końca nie wiem.
-Niall... naćpałeś się czegoś? - wybuchnęliśmy śmiechem, bo to co mówiłem nie do konca było spójne i zrozumiałe. Cieszyło mnie, że mimo tego co się wydarzyło, nadal potrafiliśmy się swobodnie śmiać.
-A tak na poważnie. - zaczął. - Będziemy nadal przyjaciółmi?
-Jeśli chcesz.
-...
-Zayn?
-Nie chcę. - w środku czekałem na taką odpwiedź, jednak czułem niepokój, że oznacza to coś innego niż to co miałem na myśli. Nic nie powiedziałem, czekałem, aż sam mi wytłumaczy. - Przychodziłem, przychodzę tu codziennie, bo inaczej umieram w domu. Uwielbiam spędzać z Tobą czas, nawet jeśli nie robimy nic przydatnego. Po prostu wtedy jest mi lepiej. W nocy nie mogę zasnąć i mam ochotę przyjść do Ciebie. Zawsze, gdy tylko nie mam niczego do roboty, mam ochotę przyjść do Ciebie. Nawet, jeśli powinienem robić coś innego wybieram Ciebie. Jesteś zawsze na pierwszym miejscu. Nie potrafię już inaczej.
-Oh Zayn, nie wiem co powiedzieć. - zatkało mnie. Nie umiałem określić tego, jak to mną wstrząsneło. Nikt jeszcze nie mówił mi tak pięknych rzeczy.
-To co myślisz.
-Myślę, że też nie chcę się już z Tobą przyjaźnić. - powiedziałem, zbliżając się do niego. Przywarłem delikatnie do jego warg, złączając je w czułym, miękkim pocałunku. Zayn od razu mnie do siebie przyciągnął i po sekundzie, wylądowałem na jego kolanach. Usadowiłem się wygodniej i przyjąłem pozycję, w której siedziałem okrakiem i przodem do chłopaka. Ręce mulata przyciągnęły mnie jeszcze bliżej, aż przez przypadek moje przyrodzenie zetknęło się z jego. Mimowolnie jęknąłem z podniecenia i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że podobnie zareagował mój nowy chłopak. Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym wróciliśmy do całowania. Tym razem nie było to tak delikatne i czułe. Nasze pieszczoty zamieniły się w pełne namiętności i zatracenia czynności. Mój stan umysłu był naprawdę nienormalny, lecz podobało mi się to. Kręciło mi się w głowie, lecz dobrze wiedziałem co robiłem. Cholernie mi się to podobało. Moja dłoń, znajdująca się na talii chłopaka, zaczęła powoli zjeżdżać w dół. Gdy znalazła się na linii jego bokserek, zwinnie wśliznąłem ją pod materiał. Złapałem delikatnie penisa chłopaka i ścisnąłem lekko. Ten wygiął się do tyłu, kończąc nasz pocałunek głośnym mlaśnięciem. Odsunąłem się trochę do tyłu, abym miał lepszy dostęp i zacząłem powoli wykonywać ruchy w dół i w górę. Chłopak, gdy tylko przyspieszałem, wydawał z siebie jęki rozkoszy. Jego pełen erotyzmu dźwięk głosu, tylko mnie nakręcał, więc z sekundy na sekunde przyspieszałem.
-Ugh... Niall... o kurwa... - zrozumiałem to jako znak, że zaraz dojdzie. Przyspieszyłem tylko, a on po chwili wygiął się w łuk, jęknął głośno, a moją dłoń pokryła lepka, mazista ciecz. Po kilkunastu sekundach, Malik wyprostował się i spojrzał na mnie lekko zszokowaym wzrokiem. Pochwiliłem się nad nim i pocałowałem jego lekko rozchylone usta.
-Kocham Cię. - wyszeptał, a moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej.
-Ja Ciebie też.


*** koniec ***





To już koniec krótkiej opowieści o Nialli i Zaynie. Mam nadzieję, że bardzo Was nie zawiodłam. Właśnie! Jak Wam się podobało, hm?

niedziela, 2 grudnia 2012

7. Ziall, część 2.

Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące. Czułem się lepiej, zacząłem też jeść. Tak jak obiecałem Zaynowi dzień, po tym gdy powiedziałem, że zjem jutro, tak zrobiłem. Zacząłem od śniadań. Miałem więcej siły, ale więcej nie potrafiłem zjeść w ciągu dnia. Dopiero po kilku tygodniach zacząłem jeść małe obiady. Mój żołądek zaczął się rozkurczać i kilka razy odczułem już głód. Cieszyłem się, że powoli wracam do żywych. Minęło ponad pięć miesięcy od pierwszych hejtów, czuję ogromną zmianę. Nie płacze prawie w ogóle, na twittera wchodzę raz na tydzień i dodaję jakiś post, aby przywitać się z fanami. Niemiłych tekstów i obelg widać coraz mniej, ale nie zniknęły. Gdy tylko czytam te komentarze, czuję się tak jak na początku. Jednak nie czytam ich dalej, zamykam laptopa i staram się o tym nie myśleć. Tak jak kazał mi Zayn. Starałem się robić wszystko, aby było lepiej, dla Niego. To on mnie wspierał przez te wszystkie dni, on przychodził do mnie i przesiadywał kilka godzin, abym czuł się lepiej. Chciałem się odwdzięczyć.
Usłyszałem, otwierające się drzwi, więc poszedłem do przedpokoju. Oczywiście, przyszedł Zayn. Nie pukał, po prostu wchodził tu, jak do swojego domu. W pewnym sensie był to jego dom, spędzał tu naprawdę dużo czasu i wcale mi to nie przeszkadzało.
-Cześć. - powiedział, przytulając mnie.
-Hej. - uśmiechnąłem się, po czym poszliśmy do kuchni.
-Jak spałeś?
-Dobrze, a Ty?
-Tak sobie. - skrzywił się.
-Dlaczego? Coś się stało?
-Nie, nic.
-Na pewno?
-Po prostu jakoś nie mogłem zasnąć.
-Tak bez powodu?
-Tak.
-O czym myślałeś?
-Słucham?
-Nie można zasnąć wtedy, jak się o czymś uporczywie myśli.
-Emm... myślałem o Tobie. - gdy to powiedział, poczułem dziwny ucisk w podbrzuszu. Zrobiło mi się też ciepło, bardzo ciepło. Nie rozumiałem tego.
-Jak to... o mnie?
-Znaczy no... w sensie co u Ciebie, czy śpisz itd.
-Aha.
-Niall... ja po prostu się o Ciebie martwię.
-Ale nie masz powodu. - usmiechnąłem się pogodnie. - Już jest dobrze.
-Pójdziemy gdzieś?
-Gdzie?
-Na spacer.
-Ale... ale...
-No właśnie. Gdyby było dobrze, wyszedłbyś.
-Ale Zayn.
-Ja rozumiem. Nie tłumacz się.
-Chciałbym, żeby było inaczej. - powiedziałem po dłużej chwili.
-Ja też.
-Nie musisz tu siedzieć.
-Słucham?
-Znaczy, jak nie chcesz, to nie musisz tu być i się nudzić.
-Niall, nie myśl o tym w ten sposób. Wcale się z Tobą nie nudzę.
-Spędzasz u mnie więcej czasu niż we własnym domu i nie robisz tu nic przydatnego.
-Lubię to.
-Lubisz nie robić nic przydatnego?
-Pod jednym warunkiem...
-Jakim?
-że robię to z Tobą. - uśmiechnąłem się szeroko, co spowodowało, że Zayn się ucieszył. Lubiłem, gdy był radosny. Cieszyłem sie jego szczęściem.
-Dziękuję Ci.
-Za co?
-Że jesteś. - chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłem się w jego ciepło ciało i nagle wszystko stało się inne. Przy nim czułem się, jakbym miał wszystko. Jakbym był najszczęśliwszym człowiekiem na szczęście. Jednak niepokoił mnie fakt, że miałem ochotę zrobić coś co najmniej dziwnego. Przez moją głowę przebiegła myśl o pocałowaniu go. Momentalnie poczułem ten sam, co wcześniej ucisk pod brzuchem.
-Niall... - oderwałem się od niego szybko i oparłem pupą o blat. - Wszystko ok?
-Tak, tak.
-Na pewno? - Zayn zbliżył się do mnie, patrząc wprost w moje oczy. Musiałem odwrócić głowę, jego spojrzenie było zbyt hipnotyzujące.
-Na pewno.
-Spójrz na mnie.
-Po co?
-Coś jest nie tak.
-Oh, Zayn. Wszystko w porządku. Naprawdę.
-To na mnie spójrz.
-Nie mogę.
-Dlaczego? - zapytał zaskoczony. Po kilku sekundach spojrzałem na niego ostrożnie.
-Już ok.
-Nialler?
-Słucham?
-Co Ty wyprawiasz?
-Nic.
-Powiedz mi o co chodzi.
-Ale o nic nie chodzi.
-Zawsze mi wszystko mówiłeś.
-Wszystko jest dobrze!
-To dlaczego nie chciałeś na mnie spojrzeć?
-Nie wiem. - już chciałem odejść do pokoju, gdy Zayn mnie zatrzymał.
-Chciałbyś mi coś powiedzieć?
-Nie.
-Niall! - odwróciłem się do niego przodem i spojrzałem w jego ciemne tęczówki. On po chwili odwrócił głowę.
-Dlaczego na mnie nie patrzysz?
-...
-No powiedz.
-...
-Zayn?
-Oh, dobrze.
-Nie dobrze. Powiedz mi, dlaczego nie możemy tak po prostu na siebie patrzeć.
-Nie wiem.
-Myślę, że Ty wiesz, tak samo jak ja wiem.
-Co masz na myśli?
-Mam na myśli to, że nie chcemy się do tego przyznać. - między nami zapadła długa cisza. Staliśmy tak nieruchomi i czekaliśmy, aż ktoś z nas się odezwie.
-Niall...
-Tak? - podniosłem głowę, aby na niego spojrzeć.
-Pocałuj mnie.