niedziela, 2 grudnia 2012

7. Ziall, część 2.

Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące. Czułem się lepiej, zacząłem też jeść. Tak jak obiecałem Zaynowi dzień, po tym gdy powiedziałem, że zjem jutro, tak zrobiłem. Zacząłem od śniadań. Miałem więcej siły, ale więcej nie potrafiłem zjeść w ciągu dnia. Dopiero po kilku tygodniach zacząłem jeść małe obiady. Mój żołądek zaczął się rozkurczać i kilka razy odczułem już głód. Cieszyłem się, że powoli wracam do żywych. Minęło ponad pięć miesięcy od pierwszych hejtów, czuję ogromną zmianę. Nie płacze prawie w ogóle, na twittera wchodzę raz na tydzień i dodaję jakiś post, aby przywitać się z fanami. Niemiłych tekstów i obelg widać coraz mniej, ale nie zniknęły. Gdy tylko czytam te komentarze, czuję się tak jak na początku. Jednak nie czytam ich dalej, zamykam laptopa i staram się o tym nie myśleć. Tak jak kazał mi Zayn. Starałem się robić wszystko, aby było lepiej, dla Niego. To on mnie wspierał przez te wszystkie dni, on przychodził do mnie i przesiadywał kilka godzin, abym czuł się lepiej. Chciałem się odwdzięczyć.
Usłyszałem, otwierające się drzwi, więc poszedłem do przedpokoju. Oczywiście, przyszedł Zayn. Nie pukał, po prostu wchodził tu, jak do swojego domu. W pewnym sensie był to jego dom, spędzał tu naprawdę dużo czasu i wcale mi to nie przeszkadzało.
-Cześć. - powiedział, przytulając mnie.
-Hej. - uśmiechnąłem się, po czym poszliśmy do kuchni.
-Jak spałeś?
-Dobrze, a Ty?
-Tak sobie. - skrzywił się.
-Dlaczego? Coś się stało?
-Nie, nic.
-Na pewno?
-Po prostu jakoś nie mogłem zasnąć.
-Tak bez powodu?
-Tak.
-O czym myślałeś?
-Słucham?
-Nie można zasnąć wtedy, jak się o czymś uporczywie myśli.
-Emm... myślałem o Tobie. - gdy to powiedział, poczułem dziwny ucisk w podbrzuszu. Zrobiło mi się też ciepło, bardzo ciepło. Nie rozumiałem tego.
-Jak to... o mnie?
-Znaczy no... w sensie co u Ciebie, czy śpisz itd.
-Aha.
-Niall... ja po prostu się o Ciebie martwię.
-Ale nie masz powodu. - usmiechnąłem się pogodnie. - Już jest dobrze.
-Pójdziemy gdzieś?
-Gdzie?
-Na spacer.
-Ale... ale...
-No właśnie. Gdyby było dobrze, wyszedłbyś.
-Ale Zayn.
-Ja rozumiem. Nie tłumacz się.
-Chciałbym, żeby było inaczej. - powiedziałem po dłużej chwili.
-Ja też.
-Nie musisz tu siedzieć.
-Słucham?
-Znaczy, jak nie chcesz, to nie musisz tu być i się nudzić.
-Niall, nie myśl o tym w ten sposób. Wcale się z Tobą nie nudzę.
-Spędzasz u mnie więcej czasu niż we własnym domu i nie robisz tu nic przydatnego.
-Lubię to.
-Lubisz nie robić nic przydatnego?
-Pod jednym warunkiem...
-Jakim?
-że robię to z Tobą. - uśmiechnąłem się szeroko, co spowodowało, że Zayn się ucieszył. Lubiłem, gdy był radosny. Cieszyłem sie jego szczęściem.
-Dziękuję Ci.
-Za co?
-Że jesteś. - chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłem się w jego ciepło ciało i nagle wszystko stało się inne. Przy nim czułem się, jakbym miał wszystko. Jakbym był najszczęśliwszym człowiekiem na szczęście. Jednak niepokoił mnie fakt, że miałem ochotę zrobić coś co najmniej dziwnego. Przez moją głowę przebiegła myśl o pocałowaniu go. Momentalnie poczułem ten sam, co wcześniej ucisk pod brzuchem.
-Niall... - oderwałem się od niego szybko i oparłem pupą o blat. - Wszystko ok?
-Tak, tak.
-Na pewno? - Zayn zbliżył się do mnie, patrząc wprost w moje oczy. Musiałem odwrócić głowę, jego spojrzenie było zbyt hipnotyzujące.
-Na pewno.
-Spójrz na mnie.
-Po co?
-Coś jest nie tak.
-Oh, Zayn. Wszystko w porządku. Naprawdę.
-To na mnie spójrz.
-Nie mogę.
-Dlaczego? - zapytał zaskoczony. Po kilku sekundach spojrzałem na niego ostrożnie.
-Już ok.
-Nialler?
-Słucham?
-Co Ty wyprawiasz?
-Nic.
-Powiedz mi o co chodzi.
-Ale o nic nie chodzi.
-Zawsze mi wszystko mówiłeś.
-Wszystko jest dobrze!
-To dlaczego nie chciałeś na mnie spojrzeć?
-Nie wiem. - już chciałem odejść do pokoju, gdy Zayn mnie zatrzymał.
-Chciałbyś mi coś powiedzieć?
-Nie.
-Niall! - odwróciłem się do niego przodem i spojrzałem w jego ciemne tęczówki. On po chwili odwrócił głowę.
-Dlaczego na mnie nie patrzysz?
-...
-No powiedz.
-...
-Zayn?
-Oh, dobrze.
-Nie dobrze. Powiedz mi, dlaczego nie możemy tak po prostu na siebie patrzeć.
-Nie wiem.
-Myślę, że Ty wiesz, tak samo jak ja wiem.
-Co masz na myśli?
-Mam na myśli to, że nie chcemy się do tego przyznać. - między nami zapadła długa cisza. Staliśmy tak nieruchomi i czekaliśmy, aż ktoś z nas się odezwie.
-Niall...
-Tak? - podniosłem głowę, aby na niego spojrzeć.
-Pocałuj mnie.

4 komentarze:

  1. ooo wzrószyłam się świetne

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Zostałaś nominowana do Libster Award na moim blogu: my-turning-page-is-your-love.blogspot.com
    Odpowiesz na pytania?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Niall ...
    - Tak ?
    - Pocałuj Mnie.

    Aww :* Jest 1:10, a ja się jaram Twoimi imaginami, zamiast iść spać, bo jutro do szkoły -.- Jak usnę na lekcjii, to będzie to Twoja wina ;3

    OdpowiedzUsuń