środa, 26 grudnia 2012

10. Larry.

Usiadłem w cieniu dużych, zielonych krzaków i skuliłem się, jak zawsze, podczas długiej przerwy. Robiłem tak codziennie, aby nikt spoza moich przyjaciół mnie nie widział. Nie lubiłem rzucać się w oczy. Zawsze uciekałem do miejsc, które są odludnione, gdzie nikogo nie ma, gdzie mogę być sam. Wybrałem życie w samotności i bólu. Na nic innego nie byłem skazany. Odkąd pamiętam byłem poniżany i przezywany. Nie tylko w szkole, lecz nawet w rodzinie. Nie wiem, co takiego robiłem, że ludzie wyśmiewali się ze mnie nawet na ulicy, ale tak już było. Mój przyjaciel, Niall, zawsze powtarzał mi, że to się dzieje tylko w mojej głowie, bo nikt nie robi mi tak chamskich rzeczy, o których mu opowiadam. Czasami czuję się, jakbym był chory i nawet udaję mi się na kilka minut uwierzyć Blondynowi. Jednak, po chwili wracam do swojego świata i żyję z przykrą świadomością, iż jestem tutaj niechciany. Ja, Harry Styles.

-Cześć. - powiedział Irlandczyk, siadając obok mnie. Na jego widok od razu się uśmiechnałem. Mimo mojej odmienności, zawsze do mnie przychodził i chciał spędzać ze mną czas. To jemu mogłem ufać bezgranicznie.
-Czeeść. Co tam u Ciebie?
-Nieźle, już niedługo koniec tych lekcji. Lepiej opowiadaj co u Ciebie.
-To samo. Matt znowu na mnie patrzył tak dziwnie na matmie.
-To znaczy jak?
-Jakbym był nienormalny.
-W jakim sensie?
-Dziwny, niechciany, nielubiany, głupi.
-Haz, przestań. Przecież tak nie jest. Nawet nie pozwalasz poznać się innym ludziom.
-Bo oni mają mnie za innego!
-Spokojnie, Harry.
-Niall...
-Tak?
-Przepraszam. Nie wiem, dlaczego taki jestem.
-Wiem, że to głupio zabrzmi... ale myślałeś kiedyś, aby pójść do psychologa? - jak oparzony, spojrzałem na niego, niedowierzając w jego słowa.
-Słucham?!
-Nie myśl o tym źle.
-Ty też masz mnie za takiego!
-Nie, Haz! Uspokój się! - wziąłem pare głębokich wdechów, aby chociaż postarać się opanować emocje. Nie mogłem w to uwierzyć.
-Dlaczego?
-Harry, dzieje sie z Tobą coś niedobrego. Nie uważam Cię za głupiego, bo jesteś naprawdę cudownym, dobrym i kochanym przyjacielem. Chcę Ci pomóc. - był moim bliskim, dlatego mu uwierzyłem. Nie chciałem już taki być. Chciałe poczuć się szczęśliwy.
-Pomóż mi. - usłyszałem moje ciche, ledwo słyszalne słowa. Były one wypowiedziane pod wpływem impulsu i narastającego we mnie smutku. Było mi źle, że nie potrafiłem czuć się normalnie. Chciało mi się płakać.
Horan przytulił mnie mocno do siebie, a ja zatopiłem się w jego ramionach.
-Oczywiście Harry. Po to jestem. - szeptał, aby mnie pocieszyć.

3 dni później.
-Harry, dasz radę, prawda?
-Oczywiście.
-Nie uciekniesz stamtąd. Dasz sobie pomóc.
-Tak, Niall.
-Wyrzuć z głowy myśl, że On ma Cię za głupiego, ok?
-Już to mówiłeś!
-Oh, przepraszam. Po prostu się denerwuję.
-Dam sobie radę. - zaśmiałeś się cicho i puściłem mu oczko. Chłopak usiadł w poczekalni, pokiwałem mu na pożegnanie, po czym ruszyłem do drzwi z napisem:
PSYCHOLOG Louis Tomlinson

3 komentarze:

  1. Łuhuhuhu! Eii no fajnie się zaczyna. Nononono jestem ciekawa, jak to się potoczy. Ja osobiście chciałabym, żebyś to przeniosła na Swojego bloga i prowadziła jak opowiadanie. Czy coś takiego c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny początek oby tak dalej :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, swietne. Juz nie moge sie doczekac nastepnej czesci.

    OdpowiedzUsuń