Siedziałaś właśnie na ławce w parku i rozmyślałaś o tym, że lepiej być
nie może. Od trzech miesięcy jesteś z Twoim wymarzonym Harrym. Od początku
waszej znajomości Ci się podobał. Śledziłaś jego życie i skrycie się w nim
podkochiwałaś. Pewnego dnia Twoja przyjaciółka przekazała Ci plotkę, że
podobasz się pewnemu kędzierzawemu chłopakowi. Miałaś ogromną nadzieję, że jest
nim Harry i Twoja nadzieja się spełniła. Od imprezy urodzinowej Twojej
koleżanki zaczęliście spędzać ze sobą więcej czasu. Rozmawialiście na coraz to
bardziej osobiste tematy i wszystko dobrze się układało. Nigdy nie spodziewałaś
się, że tak łatwo pójdzie Ci z chłopakiem. Kilka tygodni później spróbowaliście
być razem. On poświęcał dla Ciebie dużo czasu i nawzajem. Wasz związek kwitł i
kwitł, a dzisiaj spędzacie dzień, chodząc po ulicach niezbyt zatłoczonego
miasta. Jesteś okropnie szczęśliwa i niema dnia, w którym się nie
uśmiechasz.
-Idziemy się przejść? - zapytał Hazza, odwracając głowę w Twoja stronę.
-Jasne. - uśmiechnęłaś się i już miałaś wstawać, gdy zatrzymał Cię pocałunkiem. Objął Cię ostrożnie w pasie i do siebie przyciągnąć. Poczułaś ucisk w podbrzuszu oraz latające motylki. Inaczej mówiąc, rozpływałaś się pod wpływem jego dotyku.
Gdy już się od siebie oderwaliście ruszyliście drogą, trzymając się za dłonie. Zaczęliście rozmawiać o tym jak minęły Wam wakacje, bo tego tematu jeszcze nie poruszyliście. Miałaś mu to powiedzenia mnóstwo rzeczy, więc wypowiadałaś słowa dość szybko. Po Twojej przemowie, Loczek opowiedział Ci o swoim wyjeździe do Grecji i spędzonym tygodniu ze znajomymi w domku letniskowym. Bardzo za sobą tęskniliście przez te dni spędzone osobno. Oczywiście, były dni, gdzie spotykaliście się ze sobą, jednak nigdzie nie wyjechaliście, ponieważ Twoi rodzice się nie zgodzili.
Po godzinnym spacerze, wylądowaliście na moście, gdzie Harry pierwszy raz Cię pocałował. Przystanęliście na chwilę i popatrzyliście na rzekę, płynącą pod Wami.
-[T.I.]..
-Tak?
-Kocham Cię. - przytuliłaś się natychmiast do niego i przystawiłaś usta do jego ucha.
-Ja ciebie też kocham. - wtuleni w siebie poszliście dalej.
Kilka godzin później.
Wróciłaś już do domu i szykowałaś się na jutro do szkoły. Byłaś bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia. Nagle do twoich uszu dobiegł dźwięk Twojego dzwonka w telefonie. Zobaczyłaś, że dzwoni Twoja najbliższa przyjaciółka, więc pospiesznie odebrałaś.
-Cześć Kochana.
-Hej. [T.I.], musimy pogadać.
-Coś się stało?
-Możemy się spotkać?
-Teraz? Jest 21.
-Wiem, ale to ważne. Naprawdę.
-Ale o co chodzi?
-O Harrego. - gdy wypowiadała te słowa jej głos zadrżał, jakby miała zaraz się rozpłakać.
-Boże, co się stało?! Gdzie jesteś? - westchnęła głośno, zanim zaczęła mówić dalej.
-Spokojnie, błagam. Zaraz będę pod Twoim domem.
-Ok, już idę. - rozłączyłaś się i pobiegłaś ubrać szybko buty. Nawet nie powiedziałaś nic rodzicom tylko wybiegłaś czym prędzej z domu. Coś działo się z Twoim Harrym! Tylko za cholere nie wiedziałaś co! Zobaczyłaś, idącą w Twoim kierunku przyjaciółkę. Gdy Cię zobaczyła podbiegła do Ciebie i mocno przytuliła.
-[I.T.P.] co się stało?
-Ja nawet nie wiem jak to się stało..
-O co chodzi? I dlaczego ja nic nie wiem?
-Chodź.
-Nie! Powiedz najpierw co się stało.
-Harry odszedł.
-Słucham? Gdzie on jest?! Wyjechał?
-Nie.
-Nie rozumiem. - w Twojej głowie był ogromny mętlik. Byłaś strasznie zmieszana i nie wiedziałaś co się dzieję. Bałaś się, że coś złego stało się Styles-owi. Jednak słowa Twojej przyjaciółki wgl. do Ciebie nie trafiały i nie mogłaś jej zrozumieć.
-[T.I.] On umarł. - powiedziała to tak cicho, że ledwo usłyszałaś.
-Chyba źle usłyszałam?
-Nie. -po jej twarzy splywały łzy. Pełno łez. Była przerażona. Tak bardzo ją kochałaś, było Ci smutno, że płakała. Zawsze mówiła Ci prawdę, nawet tą najgorszą. Jednak teraz... nic do Ciebie nie docierało.
-Chyba jednak źle. Możesz powtórzyć?
-Harry nie żyje! Rozumiesz? - po wypowiedzeniu dość głośnym tonem tych słów Twoja przyjaciółka wybuchnęła płaczem. Ty jednak stałaś jak wryta, a wszystko wokół Ciebie się kręciło. Raz miałaś ochotę biec, gdzieś daleko, a drugi paść na łóżko i nigdy z niego nie wstawać. Słowa [I.T.P.] huczały Ci w głowie, która pulsowała. Miałaś szeroko otwarte oczy i nic do Ciebie nie docierało. Twoja przyjaciółka chodziła wokół Ciebie i chyba wymawiała Twoje imię. Sama nie byłaś pewna, co mówi.
Po kilkunastu minutach znalazłaś się w domu, a obok siedziała Twoja najbliższa. Wgapiałaś się tępo w ścianę, lecz wiedziałaś, iż musisz się ogarnąć i dowiedzieć czegoś więcej. Wzięłaś kilka głębokich wdechów i zaczęłaś.
-Skąd wiesz?
-Liam do mnie zadzwonił.
-Ale... jak to się stało? - mówiłaś bardzo szybko, bo bałaś się, ze gdy zaczniesz mówić dłużej rozpłaczesz się i nie będziesz mogła przestać. Na razie wykorzystałaś Twoje otępienie.
-Nie wiem. Gdy się dowiedziałam od razu pobiegłam do Ciebie.
-Mogłabyś zadzwonić do Liama i się czegoś dowiedzieć?
-Jasne.
Gdy Twoja kumpela odłożyła telefon spojrzałaś na nią i czekałaś, co powie.
-Harry. On. Był chory. - wzięła wdech i powoli wypuściła powietrze. Po jej twarzy nadal spywały pojedyncze łzy, lecz starała się być opanowana. - Miał problemy psychiczne. Miał koszmary w nocy i rzadko właściwie spał z tego powodu. Jakieś zjawy nawiedzały go w wyobraźni, mówiąc... - urwała i ukryła twarz w dłoniach.
-mówiąc?
-mówiąc, że nie może żyć. Że jeśli nie umrze to zabiją Ciebie. - wykrztusiła z siebie te słowa, szlochając głośno, jak małe dziecko.
-Skąd Liam to wszystko wie?
-Harry zostawił małą kartkę i zapisał to wszystko oraz, że strasznie Cię kocha i przeprasza. Powiesił się na poddaszu swojego domu.
2 dni później.
To zbyt żenujące, zeby opowiadać o tym jak się czułaś. Przecież to oczywiste, że przez całe dnie płakałaś i leżałaś w łóżku. Nie miałaś na nic siły. Pewnie było to również spowodowane tym, iż nic nie jadłaś. Piłaś tylko czasem wodę, bo mama ją wciskała Ci najbardziej. Byłaś okropnie załamana. Czytałaś jego list. Napisał o swoich problemach, jednak najwięcej napisał o Tobie. Wyraził ogromną miłość do Ciebie i poświęcenie. Nie mogłaś zrozumieć, dlaczego to zrobił. Mógł się leczyć. Brał podobno jakieś leki, ale mało dawały. No ale mógł zwiększyć dawkę! Pełno myśli przelatywało przez Twoją obolałą głowę. Twoja przyjaciółka regularnie Cię odwiedzała i leżała obok Ciebie. To chyba najbardziej Ci pomagało. Czasem nawet chwilę rozmawiałyście, lecz nie długo. Własnie teraz leżała obok Ciebie.
-Ej.
-Tak Kochanie?
-Przepraszam.
-Nie masz za co.
-Ale będę miała.
-O czym Ty mówisz, Skarbie? Jesteś zmęczona, prześpij się.
-Ale powiedz, że mi wybaczysz.
-Oczywiście.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham, Słońce. - pocałowała Cię w czoło, a Twoje plany już były poukładane.
Kilka dni później przyjaciółka wchodzi do Twojego pokoju. O dziwo nie spotyka Cię w łóżku, więc idzie do Twoich rodziców. Odpowiadają, że Ciebie nie widzieli. zaczynasz jej szukać razem z rodzicami. Obdzwoniłaś wszystkich przyjaciół, zeby pomogli. Liam, Niall, Zayn i Louis chodzili z Tobą po miejsach, gdzie mogłabyś być, lecz wszędzie było pusto. Po godzinie szukania wpadła na pomysł, który ją przestraszył, lecz mógł być pomocny.
-Dom Harrego? - wszyscy się zgodzili, lecz było im ciężko. Hazza mieszkał sam i spędzaliście u niego naprawdę dużo czasu.
Stanęli na przeciwko drzwi jego domu i zapukała. Nikt się nie odezwał. Nacisnęła na klamkę, a drzwi się otworzyły. Wlecieli do mieszkania i zaczęli poszukiwania. Zajrzała do pokoju Harrego, lecz bębniła w nim cisza. Pobiegła więc na górę. Okropnie bała się wejść na strych. Jej przerażenie było ogromne. Jednak otworzyła drzwi, a po chwili uklęknęła na ziemię, mocno waląc kolanami o podłogę. Otworzyła szeroko buzię, a z jej wydobył się głośny krzyk, zmieniający się w szloch. Nagle zrozumiała to, dlaczego przepraszałaś. Jej przyjaciółka leżała na podłodze. Obok było spore pudełko po tabletkach. Już puste.
-Idziemy się przejść? - zapytał Hazza, odwracając głowę w Twoja stronę.
-Jasne. - uśmiechnęłaś się i już miałaś wstawać, gdy zatrzymał Cię pocałunkiem. Objął Cię ostrożnie w pasie i do siebie przyciągnąć. Poczułaś ucisk w podbrzuszu oraz latające motylki. Inaczej mówiąc, rozpływałaś się pod wpływem jego dotyku.
Gdy już się od siebie oderwaliście ruszyliście drogą, trzymając się za dłonie. Zaczęliście rozmawiać o tym jak minęły Wam wakacje, bo tego tematu jeszcze nie poruszyliście. Miałaś mu to powiedzenia mnóstwo rzeczy, więc wypowiadałaś słowa dość szybko. Po Twojej przemowie, Loczek opowiedział Ci o swoim wyjeździe do Grecji i spędzonym tygodniu ze znajomymi w domku letniskowym. Bardzo za sobą tęskniliście przez te dni spędzone osobno. Oczywiście, były dni, gdzie spotykaliście się ze sobą, jednak nigdzie nie wyjechaliście, ponieważ Twoi rodzice się nie zgodzili.
Po godzinnym spacerze, wylądowaliście na moście, gdzie Harry pierwszy raz Cię pocałował. Przystanęliście na chwilę i popatrzyliście na rzekę, płynącą pod Wami.
-[T.I.]..
-Tak?
-Kocham Cię. - przytuliłaś się natychmiast do niego i przystawiłaś usta do jego ucha.
-Ja ciebie też kocham. - wtuleni w siebie poszliście dalej.
Kilka godzin później.
Wróciłaś już do domu i szykowałaś się na jutro do szkoły. Byłaś bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia. Nagle do twoich uszu dobiegł dźwięk Twojego dzwonka w telefonie. Zobaczyłaś, że dzwoni Twoja najbliższa przyjaciółka, więc pospiesznie odebrałaś.
-Cześć Kochana.
-Hej. [T.I.], musimy pogadać.
-Coś się stało?
-Możemy się spotkać?
-Teraz? Jest 21.
-Wiem, ale to ważne. Naprawdę.
-Ale o co chodzi?
-O Harrego. - gdy wypowiadała te słowa jej głos zadrżał, jakby miała zaraz się rozpłakać.
-Boże, co się stało?! Gdzie jesteś? - westchnęła głośno, zanim zaczęła mówić dalej.
-Spokojnie, błagam. Zaraz będę pod Twoim domem.
-Ok, już idę. - rozłączyłaś się i pobiegłaś ubrać szybko buty. Nawet nie powiedziałaś nic rodzicom tylko wybiegłaś czym prędzej z domu. Coś działo się z Twoim Harrym! Tylko za cholere nie wiedziałaś co! Zobaczyłaś, idącą w Twoim kierunku przyjaciółkę. Gdy Cię zobaczyła podbiegła do Ciebie i mocno przytuliła.
-[I.T.P.] co się stało?
-Ja nawet nie wiem jak to się stało..
-O co chodzi? I dlaczego ja nic nie wiem?
-Chodź.
-Nie! Powiedz najpierw co się stało.
-Harry odszedł.
-Słucham? Gdzie on jest?! Wyjechał?
-Nie.
-Nie rozumiem. - w Twojej głowie był ogromny mętlik. Byłaś strasznie zmieszana i nie wiedziałaś co się dzieję. Bałaś się, że coś złego stało się Styles-owi. Jednak słowa Twojej przyjaciółki wgl. do Ciebie nie trafiały i nie mogłaś jej zrozumieć.
-[T.I.] On umarł. - powiedziała to tak cicho, że ledwo usłyszałaś.
-Chyba źle usłyszałam?
-Nie. -po jej twarzy splywały łzy. Pełno łez. Była przerażona. Tak bardzo ją kochałaś, było Ci smutno, że płakała. Zawsze mówiła Ci prawdę, nawet tą najgorszą. Jednak teraz... nic do Ciebie nie docierało.
-Chyba jednak źle. Możesz powtórzyć?
-Harry nie żyje! Rozumiesz? - po wypowiedzeniu dość głośnym tonem tych słów Twoja przyjaciółka wybuchnęła płaczem. Ty jednak stałaś jak wryta, a wszystko wokół Ciebie się kręciło. Raz miałaś ochotę biec, gdzieś daleko, a drugi paść na łóżko i nigdy z niego nie wstawać. Słowa [I.T.P.] huczały Ci w głowie, która pulsowała. Miałaś szeroko otwarte oczy i nic do Ciebie nie docierało. Twoja przyjaciółka chodziła wokół Ciebie i chyba wymawiała Twoje imię. Sama nie byłaś pewna, co mówi.
Po kilkunastu minutach znalazłaś się w domu, a obok siedziała Twoja najbliższa. Wgapiałaś się tępo w ścianę, lecz wiedziałaś, iż musisz się ogarnąć i dowiedzieć czegoś więcej. Wzięłaś kilka głębokich wdechów i zaczęłaś.
-Skąd wiesz?
-Liam do mnie zadzwonił.
-Ale... jak to się stało? - mówiłaś bardzo szybko, bo bałaś się, ze gdy zaczniesz mówić dłużej rozpłaczesz się i nie będziesz mogła przestać. Na razie wykorzystałaś Twoje otępienie.
-Nie wiem. Gdy się dowiedziałam od razu pobiegłam do Ciebie.
-Mogłabyś zadzwonić do Liama i się czegoś dowiedzieć?
-Jasne.
Gdy Twoja kumpela odłożyła telefon spojrzałaś na nią i czekałaś, co powie.
-Harry. On. Był chory. - wzięła wdech i powoli wypuściła powietrze. Po jej twarzy nadal spywały pojedyncze łzy, lecz starała się być opanowana. - Miał problemy psychiczne. Miał koszmary w nocy i rzadko właściwie spał z tego powodu. Jakieś zjawy nawiedzały go w wyobraźni, mówiąc... - urwała i ukryła twarz w dłoniach.
-mówiąc?
-mówiąc, że nie może żyć. Że jeśli nie umrze to zabiją Ciebie. - wykrztusiła z siebie te słowa, szlochając głośno, jak małe dziecko.
-Skąd Liam to wszystko wie?
-Harry zostawił małą kartkę i zapisał to wszystko oraz, że strasznie Cię kocha i przeprasza. Powiesił się na poddaszu swojego domu.
2 dni później.
To zbyt żenujące, zeby opowiadać o tym jak się czułaś. Przecież to oczywiste, że przez całe dnie płakałaś i leżałaś w łóżku. Nie miałaś na nic siły. Pewnie było to również spowodowane tym, iż nic nie jadłaś. Piłaś tylko czasem wodę, bo mama ją wciskała Ci najbardziej. Byłaś okropnie załamana. Czytałaś jego list. Napisał o swoich problemach, jednak najwięcej napisał o Tobie. Wyraził ogromną miłość do Ciebie i poświęcenie. Nie mogłaś zrozumieć, dlaczego to zrobił. Mógł się leczyć. Brał podobno jakieś leki, ale mało dawały. No ale mógł zwiększyć dawkę! Pełno myśli przelatywało przez Twoją obolałą głowę. Twoja przyjaciółka regularnie Cię odwiedzała i leżała obok Ciebie. To chyba najbardziej Ci pomagało. Czasem nawet chwilę rozmawiałyście, lecz nie długo. Własnie teraz leżała obok Ciebie.
-Ej.
-Tak Kochanie?
-Przepraszam.
-Nie masz za co.
-Ale będę miała.
-O czym Ty mówisz, Skarbie? Jesteś zmęczona, prześpij się.
-Ale powiedz, że mi wybaczysz.
-Oczywiście.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham, Słońce. - pocałowała Cię w czoło, a Twoje plany już były poukładane.
Kilka dni później przyjaciółka wchodzi do Twojego pokoju. O dziwo nie spotyka Cię w łóżku, więc idzie do Twoich rodziców. Odpowiadają, że Ciebie nie widzieli. zaczynasz jej szukać razem z rodzicami. Obdzwoniłaś wszystkich przyjaciół, zeby pomogli. Liam, Niall, Zayn i Louis chodzili z Tobą po miejsach, gdzie mogłabyś być, lecz wszędzie było pusto. Po godzinie szukania wpadła na pomysł, który ją przestraszył, lecz mógł być pomocny.
-Dom Harrego? - wszyscy się zgodzili, lecz było im ciężko. Hazza mieszkał sam i spędzaliście u niego naprawdę dużo czasu.
Stanęli na przeciwko drzwi jego domu i zapukała. Nikt się nie odezwał. Nacisnęła na klamkę, a drzwi się otworzyły. Wlecieli do mieszkania i zaczęli poszukiwania. Zajrzała do pokoju Harrego, lecz bębniła w nim cisza. Pobiegła więc na górę. Okropnie bała się wejść na strych. Jej przerażenie było ogromne. Jednak otworzyła drzwi, a po chwili uklęknęła na ziemię, mocno waląc kolanami o podłogę. Otworzyła szeroko buzię, a z jej wydobył się głośny krzyk, zmieniający się w szloch. Nagle zrozumiała to, dlaczego przepraszałaś. Jej przyjaciółka leżała na podłodze. Obok było spore pudełko po tabletkach. Już puste.
ja ciee.. ej, kurwaa no! popłakałam się! ;c ale i tak świetny :) jakaś odmiana bo tym razem smutny :D dzieczyny, stwierdzam to. Macie talent więc piszcie dalej, bo jak nie to was znajdę! i... coś zrobię ;P Mrs.Stylvatore
OdpowiedzUsuńsuper, super, super! jest przecudownie. łezka się kręci w oku. mega. zapraszam też do siebie oknozadomem.blogspot.com
OdpowiedzUsuń