czwartek, 4 października 2012

3. Larry, część 2.

Czeeść :)
Na prośbę jednej z Was napisałam drugą część imagina o Larrym. Wiem, że jest o wiele słabszy niż poprzedni, ale mam tak zawsze, że po słabym piszę jeszcze gorszę ;/
Od razu zapowiadam, że to nie koniec, ponieważ mam pomysł na trzecią, a może też i czwartą część :)

Do kiedyś <3







Obudziłem się nagle, leżąc skulony pod kocem na kanapie w salonie. Podniosłem się powoli do pozycji siedzącej. Rozejrzałem się wokoło, było przed ósmą. Wczoraj... Boże... wczorajszy dzień był niesamowity, a może raczej wieczór. On przyszedł... przyszedł do mnie i powiedział mi wprost, że jest we mnie zakochany. Na samo wspomnienie moje serce zaczęło bić szybciej. 
Louis jednak wczoraj nie siedział u mnie długo. Wrócił do siebie po godzinie. Siedzieliśmy tu, na kanapie i przytulając się do siebie przepraszaliśmy się nawzajem. Gdy poszedł, ja nie mogłem tak po prostu zasnąć. Siedziałem i wgapiałem się w ściany z pustym wyrazem twarzy. Byłem wypełniony szczęściem, ale też niepewnością. To wszystko było takie... dziwne, nierealne. Wstałem i pokierowałem się do łazienki. Wziąłem porządny prysznic, umyłem zęby i założyłem czyste ubrania. Następnie poszedłem do kuchni i zabrałem się za przygotowanie sobie śniadania. Nie byłem głodny, lecz obiecałem Tomlinsonowi, że coś zjem. Zajrzałem do lodówki, ale nic ciekawego nie znalazłem. Jedynie pusty słoik po dżemie i musztardę. Nie miałem ochoty wychodzić z domu. To jeszcze za szybko. Usiadłem ponownie na kanapie i okryłem się kocem. Było mi cholernie zimno i byłem też zmęczony. Przez ostatnie zdarzenie nie mogłem spać. Sen pochłonął mnie tylko na trzy godziny. Osunąłem się na poduszkę i jak na zawołanie zamknąłem bezsilnie powieki. Otworzyłem lekko oczy i poczułem przyjemnie ciepło otulające tylną część mojego całego ciała. Czułem również czyjąś dłoń, bawiącą się moimi lokami. Uśmiechnąłem się mimowolnie i zamruczałem. -Dzień dobry Kochanie. - usłyszałem głos Lou tuż przy moim uchu. Wyszczerzyłem się jeszcze bardziej i odwróciłem w jego stronę. -Cześć. - odparłem, a moja ręka powędrowała na jego rozgrzany policzek. Jego twarz nagle znalazła się tak blisko mojej, dzieliły nas dosłownie milimetry. Moje wargi przylgnęły delikatnie do jego. Ciepło i rozkosz nagle rozlała się po moim ciele. Nasz pocałunek już po kilku sekundach przerodził się w coś dzikiego i namiętnego. Jego język wtargnął do mojej buzi, robiąc zamieszanie w mojej głowie, a cykliczne bicie serca zamieniło się w łomotanie w przeróżnych odstępach czasu. Dłonie Lou spoczęły na mojej talii, przyciągając mnie bliżej siebie. Przez naszą bliskość, poczułem dokładnie jego krocze na moim. Mruknąłem z podniecenia, a chłopak pisnął. Uśmiechnęliśmy się do siebie na chwile przerywając nasze pieszczoty.-Harry... Kocham Cię.-Ja Ciebie też Kocham Lou. - wyszeptałem słowa, które nigdy mi się nie znudzą. Po chwili ponownie złączyliśmy nasze usta w porywczym pocałunku. Poczułem nagle ręce Lou, rozpinające moje spodnie. Mój oddech zaczął sprawiać mi problem, bo nie mogłem złapać powietrza. Jednak nie przestawałem i pomogłem mu ściągnąć z siebie spodnie. Mój kolega był już lekko twardy przez nasze czułości, a pod wpływem dotyku Lou nagle stanął na baczność. Jego dłoń zaczęła wykonywać ruchy w dół i górę, doprowadzając mnie do skrajnej rozkoszy. Gdy przyspieszał zacząłem sapać, bo nie umiałem inaczej wyrazić moich emocji. Moja głowa prawie eksplodowała. Tommo składał na mojej szyi mokre pocałunki i sprawiał mi okropną przyjemność. Nie wiem, co jego dłoń dokładnie wyprawiała z moim członkiem, ale doprowadzało mnie to do szaleństwa. Co chwile zaciskał mocniej palce na moich czułych miejsach, które zdążył już rozpoznać, a ja jęczałem coraz głośniej. Miałem w dupie, że sąsiedzi zapewne już słyszeli dźwięki, wydobywające się z mojego gardła. Louis przyspieszył jeszcze bardziej, a ja doszedłem w jego dłoni. Napięcie zeszło z mojego ciała, a ja dyszałem, jakby przebiegł kilkadziesiąt kilometrów. Mój przyjaciel nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moim lekko rozchylonych wargach.-Tak bardzo Cię kocham, Harry. Sam nie wierzę w to, że to wszystko się dzieje. -Lou, jesteś cudowny. - wyszeptałem już trochę bardziej uspokojony. Wtuliłem się w jego tors, a on bez krzty obrzydzenia przyciągnął mnie jeszcze bliżej. - Nawet nie wiem, co mam powiedzieć, aby wyrazić to co czuję. -Wystarczy, że jesteś. - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.

1 komentarz:

  1. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwh :D

    + Usuńcie tą popierdoloną weryfikację obrazkową.

    OdpowiedzUsuń