niedziela, 7 października 2012

4. Larry. część 3.

Dni mijały mi naprawdę różnie. Czasem czułem się bardzo dobrze, a drugim razem miałem ochotę tylko spać. Nie wiem, co uczyniło ze mnie taką osobę, ale już od czterech miesięcy nie wychodziłem z domu. Nigdy nie myślałem o tym tak jak dziś. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. To nie to, że nie chciało mi się opuścić mieszkania. Ja po prostu nie umiałem przekroczyć progu moich drzwi. Czułem wzrastający lęk, gdy zbliżałem się do przedpokoju, nawet wtedy, gdy otwierałem tylko drzwi Louisowi. Codziennie zaglądałem do lodówki, lecz nie widziałem w niej nic nowego. Nie martwiło mnie to, czułem wręcz ulgę. Właśnie to mnie niepokoiło. Czułem ulgę, ponieważ nie musiałem nic zjeść. Nie miałem pojęcia do czego mnie to prowadziło.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i po cichu pokierowałem się do przedpokoju. Uchyliłem drzwi i od razu się uśmiechnąłem. Wpuściłem do środka Louisa i zamknąłem za nim drzwi.
-Cześć. - powiedział, uśmiechając się ciągle.
-Cześć. - odpowiedziałem, a po chwili złączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku. Za każdym razem, gdy całowałem Lou, po moich pleach przebiegał przyjemny dreszcz. Tommo wzbudzał we mnie tyle emocji, że gdy tylko go widziałem chciało mi się skakać i biegać. Wtuliłem się w jego ciepły tors, a on głaskał mnie po głowie.
-Chodź. - powiedział, chwytając mnie za dłoń. Poszliśmy tak jak zwykle do salony i usiedliśmy przed telewizorem. Nie obchodził nas program. Lou siedział, a ja leżąc trzymałem głowę na jego kolanach. Nie spuszczałem z niego wzroku. Po prostu nie mogłem się od tego oderwać. To moje nowy hobby.
-Harry...
-Tak?
-Bo... ja... kiedy ostatni raz wyszedłeś gdzieś z domu?
-Omm... - trochę zdziwiło mnie jego pytanie. - czemu pytasz?
-Odpowiedz mi.
-Cztery miesiące temu.
-Bo wiesz... dziwi mnie, że nigdzie nie wychodziłeś, bo czasem trzeba zrobić zakupy..
-Zakupy?
-Chodzi mi o jedzenie. Bo jesz prawda?
-Jaa... eee... taaak.
-Harry? - mina Louisa momentalnie spoważniała, a ja w tym momencie podniosłem się i odwróciłem wzrok.
-Jasne, że jem. - chłopak nagle wstał i ruszył do kuchni. Wstałem za nim i szybko zatarasowałem mu drogę. - Co robisz Lou?
-Harry, posuń się.
-Nie.
-Harry!
-Louis, przestań!
-To Ty przestań! Odejdź proszę. - odsunąłem się bezsilnie z drogi, nie chcąc dalej się z nim kłócić. Tomlinson otworzył lodówkę i oniemiał. - Ty niby jesz, tak? Powiedz mi kurwa co.
-Lou.
-Nie. Harry, czy Ty jadłeś cokolwiek przez te cztery miesiące?
-Tak.
-Co?
-Nie wiem, ale jadłem. Naprawdę!
-Kiedy?
-Ja... nie pamiętam. - robiło mi się niedobrze. Nagle zrobiło mi się duszno i mdło.
-Hazza, wszystko w porządku? - zapytał Lou, podchodząc bliżej.
-T..ak. - odpowiedziałem cicho. Czułem tylko jak osuwam się na dół.

Obudziłem się, a jasne świtało uderzyło w moje oczy. Zmrużyłem powieki i zobaczyłem, siedzącego obok Louisa.
-Harry. Harry! Obudziłeś się! - krzyknął mój przyjaciel i szybko zerwał się, aby mnie przytulić.
-Gdzie jestem?
-Harry, Kochanie... jesteś w szpitalu. - wytłumaczył cicho Lou.
-Dlaczego? - zapytałem z wielkimi oczami. - Co się stało?!
-Nic nie pamiętasz? - na twarzy chlopaka pojawiło się przerażenie.
-Nie wiem.
-Zemdlałeś w domu. W moich ramionach... - westchnął. - 3 dni temu.
-Spałem 3 dni?
-Tak. Twój organizm jest przemęczony... i... nieodżywiony.
-Nieodżywiony?
-Harry, jesteś chory.
-Co mi jest? - zapytałem zaskoczony. Po pierwsze zdziwiło mnie to, że leżałem w szpitalnym łóżku. Po drugie to, że prawdopodobnie byłem chory. Tylko do cholery na co? Przecież zawsze byłem zdrowy, mój organizm był odporny. Czekałem na odpowiedź, której ciągle nie otrzymywałem. Spojrzałem znacząco na Louisa i dopiero teraz zauważyłem, że po jego policzku spływa łza. Po tej spłynęła druga, trzecia i kolejna itd. -Lou? Czemu płaczesz?
-Harry, masz anoreksję. - wyszeptał cicho. Przełknąłem głośno ślinę i nie wiedziałem, co powiedzieć. Po twarzy Louisa spływało coraz więcej łez. Nie mogłem na to patrzeć, nie potrafiłem.
-Nie płacz. Proszę. - wykrztusiłem z siebie z trudem.
-Oh, Harry! - zaszlochał mój ukochany i rzucił mi się w objęcia. Przytuliłem go jak najmocniej potrafiłem i nagle poczułem, mokrą koszulkę Lou nad moją twarzą. Dopiero teraz zroientowałem sie, że też płakałem. Miałem ochotę ponownie zasnąć... tyle tylko, żeby już się nie obudzić.
Po kilku minutach do mojej sali przyszli lekarze. Odciągnęli ode mnie Louisa i wyprowadzili na korytarz. Zaczęli robić mi jakieś badania i pytać co chwile o moje samopoczucie. Wstrzyknęli mi też coś do kroplówki.
-Co to jest? - zapytałem.
-Substancje odżywcze i sole mineralne, Kotku. - odpowiedziała mi nieco starsza pielęgniarka. Jeden z lekarzy pochylił się nade mną.
-Witaj Harry. Jestem James. Mam do Ciebie kilka pytań.
-Mhm.
-Dlaczego nie jadałeś normalnie przez odtatnie cztery miesiące?
-Bo nie miałem nic w lodówce.
-A dlaczego nic nie kupiłeś?
-Bo... bo nie chciałem wychodzić z domu.
-Rozumiem. DLaczego nie zamówiłeś jedzenia bezpośrednio do domu?
-Ja... nie odczuwałem potrzeby jedzenia. Nie miałem ochoty.
-Typowe. Miałeś wcześniej jakieś smutne dni?
-Ja... ja... - urwałem. Dziwiło mnie zrozumienie lekarza, ale nie chcialem mu tak o wszystkim powiedzieć. Nie mogłem.
-Harry nie bój się mnie. Chcę pomóc. Powiedz, co Ci leży na sercu. - nie myśląc o konsekwencjach opowiedziałem lekarzowi całą moją historię. Powiedziałem również to, że dzięki Louisowi czuję się lepiej i to on daje mi siłę. Jednak nadal nie rozumiałem braku apetytu.
-Myślę, że to przez dłuższy okres czasu, w którym nic nie jadłeś doprowadził Cię do stanu, gdy jedzenia Cię obrzydza. Tak jest zazwyczaj. Tylko proszę wysłuchaj mnie. Nawet, jeśli to Cię odstręcza musisz jeść. Zobacz gdzie wylądowałeś. Po tygodniu powinno być lepiej. Twój organizm trochę przyzwyczaił się do lepszego odżywiania przez te 3 dni. Przez kroplówkę doprowadziliśmy do Twojego żołądka niezbędne substancje i płyny, więc powinno być lepiej. - lekarz jeszcze tłumaczył mi, co powieniem robić itd. Słuchałem go uważnie, gdyż nie chciałem znowu tu wylądować. Pragnąłem być szczęśliwy i uszczęśliwić Louisa. Nie chciałem kolejny raz widzieć jego łez.

Dwa tygodnie później.
Już od tygodnia jestem w domu. Po raz pierwszy od pięciu miesięcy podniosłem rolety wyżej i wpuściłem do mojego domu trochę słońca. Przewietrzyłem też moją sypialnie i byłem nawet na zakupach! Z nie kto innym, jak z Lou. Tak bardzo go kocham.
Siedziałem właśnie na fotelu, gdy do domu wszedł Tomlinson. Od razu do niego podbiegłem i rzuciłem mu się na szyję. On śmiejąc się, zaczął mnie całować. Uwielbiałem patrzeć na tą radość w jego oczach. To było cenniejsze niż wszystko inne.

1 komentarz: